Obudził ją irytujący dźwięk budzika, wyjątkowo nie wstała przed dzwonkiem. Była punkt siódma rano, każdy poranek był taki sam. Wstała i ruszyła do łazienki. Wzięła prysznic, wyczesała długie brązowe włosy i upięła je w kok, zrobiła delikatny makijaż, po czym wróciła do pokoju. Otworzyła szafę i wybrała białą koszulę oraz czarną spódnice do połowy ud. Ubrała się, założyła długie, srebrne, eleganckie kolczyki, pierścionek tego samego koloru z niewielkim diamentem i okrągły, czarny wisiorek, z jasnym nordyckim napisem. Wisiorek był prezentem od narzeczonego i miała go na sobie codziennie, bez względu na to czy pasował do reszty ubioru.
Dostała go z okazji ich
pierwszej rocznicy. Przynosił mu szczęście przez wiele lat, a w
tym wyjątkowym dniu wręczył jej go mówiąc: „Mi zawsze
przynosił szczęście, a teraz chcę, żeby przynosił szczęście
tobie, ponieważ twoje szczęście to jedyne czego pragnę.” Dwa
lata później na niedługo przed planowanym ślubem zginął w
wypadku samochodowym. Przeżyła wtedy wyjątkowo trudne chwile,
odkąd tylko się poznali wiedzieli, że jest to prawdziwa miłość,
że są sobie przeznaczeni. Nie mogła pozbierać się po tym
zdarzeniu, cała rodzina i wszyscy przyjaciele chcieli pomóc, ale im
bardziej się starali, tym gorzej ona się czuła. Całkowicie
zamknęła się w sobie, przestała się odzywać, wychodzić z domu,
później z pokoju, aż w końcu przestała jeść. Wylądowała w
szpitalu, ale nie robiło jej to różnicy. Nie mogła bez niego żyć,
nie wiedziała co dalej robić. Pewnego dnia nie wytrzymała, gdy
wszyscy wyszli z domu, ona pierwszy raz od miesięcy wyszła z
sypialni. Z kuchni, wzięła nóż, poszła do salonu, siadła na
podłodze, przed oknem, plecami opierając się o sofę i podziwiając
zielone drzewa i kolorowe kwiaty przyłożyła nóż do nadgarstka.
Wspominając wspaniałe chwile, które razem spędzili przejechała
ostrzem po bladej skórze. Poczuła ból po czym czerwona ciecz
zaczęła spływać po jej ręce i wsiąkać w materiał bluzki,
którą miała na sobie. Niedługo potem jej siostra wróciła do
domu i zastała ją nieprzytomną w kałuży krwi. Wystraszona
dziewczyna zadzwoniła na pogotowie, które natychmiast przyjechało.
Mimo, że straciła wiele krwi lekarzom udało się ją uratować.
Jednak jej to nie cieszyło. Po kolejnych trzech nieudanych próbach
samobójczych poddała się. Postanowiła zmienić swoje
dotychczasowe życie, wiedziała, że nie może już dłużej
siedzieć samotnie w pokoju. Zaczęła od porządków. Wyrzuciła
wszystkie rzeczy swojego narzeczonego i wszystkie pamiątki po nim, a
tych było wiele. Przez ponad dwa lata byli zmuszeni żyć w związku
na odległość i bardzo rzadko się widywali. Zatrzymywała więc
wszystko co przypominało jej o tych sporadycznych spotkaniach. Nie
był to łatwy związek, każde pożegnanie było okropnym
przeżyciem. Kiedy się długo nie widzieli robiła się nerwowa,
często wpadała w szał, ciągle się złościła, jej humor był
niczym rollercoaster, a każdej nocy wylewała mnóstwo łez. Każde
spotkanie było niesamowite i cudowne. Kiedy była z nim zapominała
o wszystkich problemach i była najszczęśliwszą osobą na świecie.
Jednak gdy przychodziło rozstanie, czuła jakby ktoś wyrywał jej
serce z piersi. Pamiątki przywodziły jej na myśl szczęśliwe
chwile które razem przeżyli, jednak teraz przypominały jej także,
że już nigdy tego nie zazna, już nigdy nie będzie szczęśliwa.
Te myśli sprawiały, że wszystkie wspomnienia stawały się
niezwykle bolesne i wywoływały łzy w jej pięknych, zielonych
oczach. Wyrzuciła więc wszystkie, prócz tego niezwykłego
naszyjnika. Przeprowadziła się, zatrudniła w kancelarii prawnej i
zaczęła nowe życie.
Poszła do kuchni,
zjadła śniadanie, założyła czarne szpilki, ciemny żakiet i
wyszła z domu uprzednio zamykając drzwi. Zeszła na parking,
wsiadła do czarnego jeepa i ruszyła. Nie lubiła swojej pracy.
Żałowała zmarnowanych lat, które spędziła studiując prawo, na
które nigdy nie chciała iść. Rodzice ją zmusili, wtedy nie
wiedziała jeszcze, że każdy ma wybór i że to od niego zależy co
zrobi ze swoim życiem. Wtedy nie wiedziała jeszcze wielu rzeczy.
Teraz była już dużo starsza, poznała życie od strony, od której
nikt nie chciałby go poznać. Po drodze wstąpiła do kawiarni i
kupiła kawę, zatrzymała się przed dużym jasnym budynkiem. Po
kilku latach pracy jako adwokat, pomimo wielu wygranych spraw,
otworzyła własną kancelarię, zatrudniła kilku prawników i
więcej nie stanęła na sali sądowej. Weszła do budynku i
przywitała się z skrętarką, która ruszyła za nią do jej
gabinetu mówiąc wszystkie ważne informacje. Siadła za biurkiem,
podziękowała asystentce za wiadomości i zaczęła przeglądać
dokumenty lezące na jej biurku.
Każdy dzień wyglądał
identycznie. Dokładnie tak samo się zaczynał, dokładnie tak samo
przebiegał i dokładnie tak samo się kończył, różnił się
jedynie wydarzeniami przed jego końcem oraz ludźmi których
spotykała. Noc zawsze przynosiła ze sobą coś innego. Choć nie
zawsze tak się działo, kiedyś jej życie było znacznie
łatwiejsze, pozbawione tego bólu i smutku, który czuła teraz. Ta
monotonia niezwykle ja męczyła i irytowała. Jednak udało jej się
znaleźć sposób na pozbycie się cierpienia. Wymagał on jednak
ofiar, które były kompletnie przypadkowe. Naiwność ludzi w tym
miasteczku była dla niej czymś wspaniałym, wystarczyło mieć
dobrą reputację, a uwierzyli Ci we wszystko, bez względu na
sytuacje. Wieczorem wyszła z firmy, wsiadła w samochód i ruszyła
do domu. Zjadła kolacje, poczytała książkę, a kiedy było już
zupełnie ciemno założyła granatowe dresy, czarną koszulkę i
wsiadła w samochód. Zaparkowała w tym samym miejscu co zawsze,
wyszła z auta i czekała aż ktoś się pojawi. W tym mieście
ludzie byli niewiarygodnie naiwni, ale nie byli świętymi. Jej
ofiary to głównie źli ludzie, źli na wiele sposobów i pod
wieloma względami, niektórzy z nich wybrali tę złą ścieżkę
inni byli do niej zmuszeni. Jednak nie wybierała ich ze względu na
sposób życia, po prostu tylko oni pałętali się w nocy po
ulicach, poza tym tak naprawdę nikt nie pragnął ich szukać.
Policja bardzo szybko dawała sobie spokój, albo w ogóle nie
reagowała na ich zaginięcia. Zobaczyła niewysoką postać
przechodzącą niedaleko. Ruszyła za nią, reszta wyglądała tak
jak zawsze.
Wróciła do domu,
nieprzytomnego chłopaka zaniosła do piwnicy, był średniego
wzrostu brunetem, miał na sobie jeansy i szarą bluzę, którą
zdjęła. Pomieszczenie było całkowicie dźwiękoszczelne. Co
prawda mieszkała spory kawałek od innych, ale zawsze warto mieć
pewność. Weszła do domu, przebrała się w wygodne ubrania i
wypiła herbatę. Spojrzała na zegarek, chłopak powinien się już
obudzić. Zeszła na dół, już otwierając drzwi słyszała jego
krzyki, zapaliła światło, które stanowiła pojedyncza żarówka,
więc w pomieszczeniu nadal było dosyć ciemno. Chłopak przywiązany
był do krzesła, bez możliwości ruchu. Wzięła nóż z szafki i
podeszła do niego. Był zszokowany i zdezorientowany, z pewnością
spodziewał się wszystkich, ale nie jej. Zaczął zadawać pytania,
które w panice mieszały się z prośbami o uwolnienie. Kiedy
dostrzegł nóż, wpadł w histerię, próbował się ruszyć, ale
nie mógł. Powoli przejechała ostrzem po jego bladej ręce. Jego
krzyk uspokoił ją, poprzez znęcanie się nad innymi likwidowała
swój ból, niestety on zawsze wracał. Brunet krzyczał coraz
głośniej w miarę coraz większej ilości ran na jego rekach, a ona
coraz bardziej się wyciszała. Na podłodze dookoła krzesła było
pełno krwi, patrzyła na czerwoną kałuże, jej uszy wypełniał
krzyk bólu, a jej myśli stały się całkowicie spokojne. Wróciła
na górę wzięła prysznic, założyła piżamę i poszła spać.
Rano obudziła się i
wyłączyła budzik, który nie zdążył jeszcze zadzwonić.
Powtórzyła wczorajsze czynności. Jak zawsze nic się nie zmieniło,
przez cały dzień nie stało się nic nowego. Wieczorem wróciła do
domu, jednak nie ruszyła na „polowanie”. Przebrała się w
wygodne spodnie i luźną koszulkę i ruszyła na dół. Chłopak
spał. Do miski wlała bardzo ciepłej wody, po czym rozpuściła w
niej sporą ilość soli. Zawartość naczynia wylała na swoją
ofiarę. Jej uszy znów wypełnił krzyk kiedy ciecz oblała rany
bruneta. Zaczęła od nowa, tym razem wykorzystując najróżniejsze
przedmioty, a nie tylko nóż jak ubiegłej nocy. Gdy stracił
przytomność, ona była już całkowicie uspokojona. Jednak miała
zasadę, nigdy nie trzymała nikogo dłużej niż dwa dni. Przyłożyła
sztylet do jego szyi, krew zaczęła powoli pokrywać metal, jednym
szybkim ruchem podcięła mu gardło. Ciała pozbyła się tak jak
zawsze. Zakopała je we własnym ogrodzie. Nie widziała powodu, dla
którego ktoś miałby przekopywać jej trawnik.
I znów powróciła
monotonia. Wróciła na górę, wzięła prysznic, a następnie
położyła się spać. Jednak tym razem coś się zmieniło.
Obudziła się w środku nocy. Miała dziwny sen, w którym
rozmawiała ze swoim narzeczonym, mówił jej, że to co robi jest
złe, że nie powinna radzić sobie z bólem w ten sposób, że
postępuje głupio i musi z tym skończyć. Giną niewinni ludzie, to
nie jest cena jaką warto za to zapłacić. Próbowała się
tłumaczyć, lecz to nic nie dawało. Był na nią zły, widziała to
w jego oczach, lecz dostrzegła w nich także zmartwienie. Po
przebudzeniu czuła smutek jakiego nie czuła od bardzo dawna.
Wiedziała, że to co robi jest złe, ale nie umiała inaczej. To był
jedyny sposób, by pozbyć się bólu. Nie raz miała wyrzuty
sumienia, ale jakoś sobie z nimi radziła, po pewnym czasie znikały.
Jednak teraz dotarło do niej że jest inny sposób. Kiedyś jej się
nie udało, ale powinna spróbować jeszcze raz. Byłoby to lepsze
niż śmierć tak wielu ludzi. Zeszła na dół i wzięła
najostrzejszy nóż jaki miała, z łazienki wzięła opakowanie
tabletek nasennych, a z szafki w salonie butelkę alkoholu. Wszystko
zaniosła do pokoju i ułożyła na podłodze. Usiadła na dywanie
opierając się o łóżko. Wzięła do ręki wisiorek i zaczęła
wspominać. Przywołała wszystkie wspomnienia, które od lat
próbowała pochować razem z trupami, z jej ogrodu. Naszyjnik
położyła przed sobą. Tabletek było niewiele, ale powinno
wystarczyć, wzięła wszystkie i popiła dużą ilością alkoholu.
Patrząc na to małe kółeczko leżące na wykładzinie wypijała
coraz większe ilości, aż opróżniła butelkę do połowy.
Następnie założyła go na szyję i wzięła nóż. Powoli i
delikatnie przeciągnęła nim po skórze. Jednak każda kolejna rana
zadawana była z coraz większą siłą i szybkością. Przestała,
kiedy zaczęło jej się kręcić w głowie. Odłożyła ostrze,
wisiorek wzięła do ręki, położyła głowę na materacu i
patrzyła w sufit przywołując wspomnienia dopóki ciemność nie
przesłoniła jej wszystkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz